Wydawca | Wydawnictwo Granda |
---|---|
Rok | Szczecin 2022 |
Wydanie | pierwsze |
Redakcja | Sylwia Głuszak |
Korekta | Katarzyna Dubois |
Projekt okładki i projekt typograficzny | Mimi Wasilewska |
ISBN | 978-83-964649-9-6 |
Wyróżnienia | Nominacja do Nagrody Literackiej „Jantar” |
Wyleciało mu z głowy imię kumpla, z którym pił właśnie piwo. Poznali się po wojnie. Stach szperał w piwnicach, ganiał po strychach i chował po kieszeniach wszystko, co wydało mu się wartościowe. Za przyzwoleniem ojca, ale w tajemnicy przed matką. Przemykał, żeby nikt go nie dostrzegł, wiadomo. Nie zliczy, ile to razy uciekał milicji. Ha! Ale ani razu go nie złapali. Taki był! Zwinny jak węgorz!
Czasami słyszał strzały, ale on strzelania się nie bał. Brat ojca – wujek Waldek – opowiadał Stachowi, że w czasie wojny poszedł w las. To znaczy do partyzantki, ale na wsi mówili, że idą w las. Pokazał mu mauzera. Mówił, że ukatrupił Niemca i mu zabrał. Ale Stach już nie pamięta, jak wujek Waldek wyglądał. Na pewno miał ciemne włosy. Jak ojciec Stacha. Nic więcej nie mógł sobie przypomnieć.
W ogóle jakoś ostatnio zapominał twarze. Uciekały mu z pamięci. Mamusi też nie za bardzo może sobie przypomnieć. Co za licho!? Pamięta kolor włosów i że była wysoka, ale nie może sobie przypomnieć twarzy. Musi poszukać zdjęć. Ale czy rozpozna ją na tych fotografiach? A jeśli nie? Nagle wszystko do niego wróciło – mamusia stanęła przed nim jak żywa. I rozpoznał ją. Jak mógłby nie rozpoznać? Ale wujka Waldka to już sobie chyba łatwo nie przypomni.
Wujek Waldek, ojciec Albert, matka Franciszka, siostra Basia, druga siostra Gienia, brat Jan, babka Stefania, dziadek Andrzej.
Franek!
Tak, Franek!
Wbiegł do piwnicy sąsiedniej kamienicy. Może znajdzie tu jakieś skarby! Chodził od pomieszczenia do pomieszczania. Było ciemno, śmierdziało wilgocią i co chwila potykał się o leżące cegły albo wpadał na jakieś deski. W jednym z pomieszczeń, do którego światło wpadało przez brudne okno, stała zmurszała szafa. Ucieszył się, że może coś w niej znajdzie. Usłyszał dobiegający z niej chrobot. Może to szczury? Już chciał się wycofać, bo matka go straszyła, że szczury skaczą do szyi i zagryzają małe dzieci. Ktoś kichnął. Podkradł się do drzwi, szarpnął. W środku siedział skulony chłopak. To był Franek.
– Stach! – Krycha wychyliła się przez okno. – Obiad!
Złapał za klamkę do mieszkania, ale było zamknięte. Stara wariatka zamyka mi drzwi, jak woła na obiad. Zbzikowała do reszty! Szarpnął jeszcze kilka razy i zaczął walić pięścią w drzwi. Poczuł nagły przypływ złości. Usłyszał zgrzyt zamka i już miał się wydrzeć, kiedy w drzwiach pojawił się sąsiad.
– A ty Stach co mi się do domu dobijasz? – zapytał sąsiad.
Stach oniemiał.
– Napiłeś się?
Stach potrząsnął głową i burknął, że pomylił drzwi. Poczłapał na swoje piętro. Drzwi były otwarte. Wszedł i poczuł zapach mielonych.
Ale te kotlety jakoś przestały mu smakować. Czy olej inny, czy mięso, czy co?
– Co te kotlety jakieś takie inne? – zapytał wkurzony Stach.
– Jakie inne?! Normalne, jak zawsze – odpowiedziała Krysia.
– No inne, przecież czuję, że inne. Co powydziwiałaś?! – warknął.
– Nic nie powydziwiałam! Normalne przecież!